Bohater lektury z punktu widzenia… kapelusza!

O metodzie kapeluszy myślowych Edwarda de Bono po raz pierwszy przeczytałam na blogu (Nie)przeciętne lekcje i od razu wiedziałam, że pojawi się ona u mnie na lekcji. W starszych klasach, bardziej zaawansowanych, można nawet śmiało wypróbować na języku angielskim, a właściwie to na każdej lekcji, bo metoda pozwala spojrzeć krytycznie na dany problem, nie tylko na bohatera lektury. Z pewnością świetnie sprawdzi się na godzinie wychowawczej, historii lub wiedzy o społeczeństwie.

Metoda kapeluszy zakłada, że na wybrane zagadnienie możemy spojrzeć z różnych punktów widzenia. Zaproponowałam moim czwartoklasistom lekcję z kapeluszami, kiedy omawialiśmy „Opowieści z Narnii”, bo już wcześniej zauważyłam w rozmowie o bohaterach tej powieści, że niektórzy mają problem z Edmundem. Nie ma się co dziwić, w końcu zdradził i okłamał swoje rodzeństwo za… ptasie mleczko.

Dzieci na lekcji pracowały w grupach. Wyjaśniłam im, ze każda grupa będzie reprezentować jeden kapelusz czyli jeden punkt widzenia. I tak…:
kapelusz biały to suche fakty o naszym bohaterze,
kapelusz czerwony to uczucia i emocje, które w nas wzbudza, to, czy go lubimy, a może chcielibyśmy, żeby chodził z nami do klasy,
kapelusz czarny to wady bohatera,
kapelusz żółty to zalety bohatera,
kapelusz zielony to różne rozwiązania i alternatywy, które miał nasz bohater (to było dla dzieci najtrudniejsze – uruchomienie wyobraźni i myślenie o tym co by było gdyby…).
Jest jeszcze kapelusz niebieski, który zakładamy na końcu, poznawszy wszystkie punkty widzenia, i który pozwala nam wyrazić własną opinię o bohaterze.

Dzieci pracowały w grupach – każda z nich otrzymała ode mnie kartę do uzupełnienia i… kapelusz na ławkę. Tylko niebieski kapelusz nie trafił do żadnej grupy – ten zostawiliśmy na koniec. Wykorzystałam stare szkolne kapelusze zespołu wokalnego, już nieużywane, nieco zniszczone, ale owinięte bibułą świetnie spełniały swoją rolę. Każda grupa jakoś go wykorzystała np. osoba pisząca zakładała kapelusz, albo ta, która się akurat wypowiadała. Dużo chodziłam po klasie i pomagałam, zadawałam pytania naprowadzające. Po ok. 10-15 minutach grupy przedstawiły efekty swojej pracy. Wspólnie, na podstawie tych krótkich prezentacji, zapisaliśmy notatkę na karcie pracy do zeszytu. Na końcu każdy zapisał swoją opinię o Edmundzie – podobało mi się to, że nie traktowali go już tak surowo, jak na poprzednich lekcjach, a wręcz wyrazili swoje współczucie dla jego losów. Pomyślałam, że kapelusze coś wniosły i pomogły popatrzeć inaczej. Z pewnością jeszcze je wykorzystam, bo przed nami w końcu jeszcze niejeden kontrowersyjny bohater literacki!

Autorce bloga (Nie)przeciętne lekcje bardzo dziękuję za inspirację!

One Comment