Przy kawie o… współpracy między nauczycielami

Nasz kolejny temat – współpraca między nauczycielami – okazał się… trudny. Wiadomo, współpracujemy w szkole na gruncie bardzo formalnym jak np. w zespołach wychowawczych lub przedmiotowych, ale poza tym bywa bardzo różnie i przyczyn tak naprawdę można upatrywać wszędzie.

SKĄD TE TRUDNOŚCI?

Przede wszystkim wynikają one, zdaniem osób biorących udział w naszej rozmowie, z rywalizacji – w obrębie jednej szkoły lub jednego miasta. Rankingi szkół lub nawet klas (!) robią swoje, a sytuacja wygląda podobnie zarówno w dużych miastach, jak i w mniejszych. Bywa, że dodatki motywacyjne (zresztą i tak symboliczne), również są przyczyną nieporozumień, choć z naszej rozmowy wynikało, że jednak rzadziej. Najczęściej problem wynika z narzuconego przez organ prowadzący  zwracania uwagi na wyniki egzaminów. Wiemy dobrze, jak bardzo niesprawiedliwe. Nikt nie zwraca uwagi na możliwości psychofizyczne uczniów, nikt nie zwraca uwagi na postępy, jakie poczynili uczniowie (lub nie) w kolejnych latach edukacji. Liczą się martwe słupki. Za nimi jednak stoi konkretny uczeń i konkretny nauczyciel ze swoimi codziennymi radościami, ale i problemami. 

W dużych szkołach, przy gronach nauczycielskich liczących nawet ponad 150 nauczycieli, o współpracę jeszcze trudniej. Nauczyciele czasami nawet się nie spotkają, nie zdążą się poznać, ani nawet porozmawiać. Jednak mniejsze grono również nie zapewni sukcesu.

Wielu nauczycieli, łącząc etaty w kilku szkołach, również ma niewielkie szanse na zapoznanie się z innymi i podjęcie np. wspólnego projektu. Brakuje nam czasu na to, żeby się poznać, a 5- i 10-minutowe przerwy temu nie sprzyjają. Jeśli chcemy współpracować, to często wymaga to spotkań po lekcjach w celu omówienia wspólnych działań. Nadmiar papierologii sprawia, że często zmykamy do domu tworzyć kolejne sterty dokumentacji. Niewiele osób decyduje się na dodatkowe spotkania. 

Reforma oświaty nie pomogła naszym relacjom. Poczuliśmy potrzebę zmian w edukacji, dusimy się w gęstej podstawie programowej, narzekamy, jednak nie wszyscy chcemy to głośno przyznać. Innowacyjne pomysły są podcinane przez: „A po co ci to?”, „Wymyślasz”, „Kiedyś tego nie było”, „Lansujesz się”, „Dzieci i tak się nie uczą” itd. – w ten sposób nauczyciele odnoszą się do siebie nawzajem (wprost lub za plecami). Nie żartujemy. Może wynika to z wypalenia zawodowego? Wokół zawodu nauczyciela narosło tyle mitów… 

Bywa i tak, że „każdy sobie” – jesteśmy samotnymi wyspami i zajmujemy się tylko sobą i własnym podwórkiem. Mogą też utworzyć się grupki, w których funkcjonujemy dobrze, ale patrząc wilkiem na tych „nie naszych”. Brak relacji w zespole może być prawdziwym problemem.

ZŁOTY ŚRODEK?

Takiego, niestety, nie udało nam się wypracować. Doszliśmy do wniosku, że ogromne znaczenie mają dwa czynniki: osobowość nauczycieli i dyrektor – muszą się one zazębiać, żeby cały mechanizm dobrze działał. Dyrektor-gospodarz, u którego wszyscy czują się dobrze oraz nauczyciele nastawieni na życzliwość – to może być klucz do sukcesu, ale wiemy dobrze, że w większości przypadków to będzie pobożne życzenie.

CO W TAKIM RAZIE?

Nie oznacza to jednak, że współpraca nie jest możliwa i możemy sobie odpuścić. Wręcz przeciwnie – dla nas i dla naszych uczniów warto o nią zabiegać! Mamy kilka pomysłów, co możemy zrobić – sami i/lub z dyrektorem.

W niektórych szkołach w ostatnim tygodniu sierpnia odbywają się warsztaty integracyjne dla wszystkich nauczycieli, gdzie pracują oni w grupach np. gotując wspólnie lub pracując nad jakimś wspólnym celem. Jako, że z wycieczkami integracyjnymi bywa  różnie (nie zawsze są, nie zawsze chcemy lub możemy jeździć), więc w wielu gronach nauczyciele sami organizują sobie spotkania, a nawet wycieczki po okolicy. Można też na zakończenie wakacji zrobić… ognisko (w końcu kiedyś, jeszcze jako uczniowie, nieraz to robiliśmy, prawda? ?).

Znalazł się też sposób na radzenie sobie z rankingiem. Szkoła, która zawsze prowadzi w takich zestawieniach, może zorganizować konkurs dla innych szkół, nie biorąc w nim udziału. Pomysł już się sprawdził i funkcjonuje. Zatem najsprawiedliwiej byłoby zorganizowanie konkursu dla innych placówek, bez możliwości udziału w rywalizacji. 

Warto też wykorzystać nasze dotychczasowe doświadczenie pracy zdalnej – jeśli nie możemy spotykać się w szkole, gdzie ogranicza nas czas, to możemy przenieść spotkania do świata online. Spotkania zespołów i konferencji w wielu szkołach będą nadal odbywać się w takim trybie, mimo powrotu do nauki tradycyjnej. Grupy na WhatsApp albo na Messengerze także warto zachować i komunikować się ze sobą nadal w taki sposób. W przyjemnym domowym zaciszu, o dogodnej porze można omówić najważniejsze sprawy, wyjaśnić to, co niewyjaśnione. Jest jeszcze jeden ważny aspekt: podzielić się pracą, w myśl zasady: „mamy zrobić, ale się nie narobić”. Brzmi optymistycznie. W końcu można podzielić się robotą, a następnie wymienić: ja Tobie – Ty mnie (brzmi fantastycznie 🙂 ).

O integrację może też dbać… metodyk. W Pile pani metodyk organizuje spotkania dla nauczycieli w kawiarni, gdzie można swobodnie porozmawiać o swoich słabych i mocnych stronach. To prawdziwy skarb, bo w wielu miejscach, jak się okazuje, współpraca metodyczna mocno kuleje. Ogranicza się do sprawdzania (kontrolowania?) umiejętności młodych nauczycieli. 

Wiele dobrego przyniesie współpraca wychowawców równoległych klas, o taką współpracę najłatwiej: wspólne wycieczki, lekcje wychowawcze (o takiej propozycji mówiliśmy tydzień wcześniej), imprezy klasowe lub projekty zaowocują uśmiecham.i na twarzach uczniów, a także zadowoleniem rodziców, którzy nie będą narzekać: „A czemu tamta klasa to robi, a nasza nie?” 

A może lekcja koleżeńska dla nauczycieli z okolicznych (zaprzyjaźnionych? Wierzymy, że takie istnieją) szkół? Lekcja, która nie jest oceniana i krytykowana. Lekcja, która pokazuje, jak nauczyciel pracuje, jak wygląda jego warsztat pracy. Obserwacja innych fachowców to chyba jeden z najlepszych momentów, kiedy możemy wyciągnąć wnioski do swojej dalszej nauczycielskiej pracy. 

WIELKIE BUM! EUUUREEEKAAA!

Dokąd udajemy się, kiedy czujemy się niezrozumiani w naszym środowisku? Gdzie szukamy bratniej duszy? Bardzo niedaleko… w Internecie. Zastanawialiśmy się, jak to możliwe, że grupy nauczycieli na Facebooku liczą tysiące uczestników, a w szkole nie mamy z kim rozmawiać…? To jednak właśnie tutaj – w sieci – nawiązuje się najwięcej niezwykłych znajomości, owocującymi projektami eTwinning i innymi, nowymi inicjatywami edukacyjnymi (jak choćby „Zaproś mnie na swoją lekcję”), inspiracjami, pomysłami, a także po prostu długimi rozmowami z drugim nauczycielem, który myśli podobnie jak my. Podczas nauczania zdalnego wielu nauczycieli zaczęło działać w sieci aktywniej, a niejeden z nas przekonał się, że naprawdę najtrudniej być prorokiem we własnym kraju… Nie każdy musi być od razu „techniczny” i dobrze radzić sobie z narzędziami technologii informacyjno-komunikacyjnej, ale każdy może znaleźć swoje miejsce w sieci, żeby rozwijać się i uczyć. Zresztą, umówmy się, problem „techniczności” ma charakter ambiwalentny. Znamy dziadków,  którzy  śmigają wiadomości, korzystając z różnych komunikatorów.

Wiele zależy od nas – naszych chęci i otwartości. Złotego środka nie wymyślimy, bo każde grono i pedagogiczne i środowisko są inne i specyficzne. Pamiętajmy jednak, że dobre relacje między nami przekładają się na jakość naszej pracy, a tym samym na jakość edukacji i funkcjonowania szkoły. 

Dziękujemy za spotkanie i niełatwą rozmowę! Zapraszamy w następny wtorek o 10:00 – tym razem chcemy zastanowić się nad rodzicami – jak rozmawiać z nimi o zmianach w edukacji? Jak znaleźć w nich sojuszników? Zróbcie tylko kawę i dołączajcie 🙂 

W rozmowie wzięły udział: 

Bogumiła Grabiec, Justyna Robakowska, Ewelina Adamska, Ania Lemke, Karolina Strógarek, Joanna Bugdoł, Marzena Buszka, Joanna Skowron, Ewa Kolbusz, Agata Baj, Faustyna Pierchała, Magdalena Chmielewska.

Rozmowę podsumowały: 
Marzena Buszka
Justyna Robakowska